Proszę
Państwa, ekskursja ( nie inaczej niż do Ziemi Świętej
-pielgrzymka!) Waszych portalowych koleżanek została w prostych
słowach przedstawiona notkami o podróży do Egiptu i Ziemi Świętej
( kwalifikacja do działu Religii, choć z obawą, czy nie
wystąpiły jakieś formalne przekroczenia istoty rzeczy:) jeśli
tak, proszę o wyrozumiałość).
Zaś
podróż do Jerozolimy w pierwszym przystanku zahaczyła o Morze
Martwe.
Opowiedziano
nam, iż to Słone Jezioro ( bo już od lat nie ma łączności z
innymi akwenami ) w zastraszającym tempie wysycha. Jedynym prostym
zasilaniem Wielmożnej Słoności jest rzeka Jordan, cóż, teraz -
lipa, bo Żydzi, spiętrzając nurty Jordanu, tamę na rzece
ustawili.
I
aktualnie Jordan skąpym strumyczkiem wlewa się do Słonej
Wielmożności. Za wiki: Wody
rzeki wykorzystywane są do celów irygacyjnych i energetycznych, ale
ich podział i wykorzystanie jest przyczyną wielu sporów wśród
państw, przez które przepływa. W 2010 roku media donosiły o
skutkach nadmiernej eksploatacji Jordanu, w wyniku której obniżył
się poziom wody w rzece oraz zasilanym przez nią Morzu Martwym.
Podobno
Izrael chciał zasilić Morze Martwe wodami z Morza Czerwonego ( info
bez weryfikacji), ale zgody ościennych państw, tym bardziej wobec
stanu wojny z nimi – nie ma:)
Czym
to pachnie, jeśli nie dramatem Morza Martwego, co jak już do końca
wyschnie, wyjawi inne ziemskie dramaty, a mianowicie prawdziwą
prawdę o zagładzie Sodomy i Gomory.
Przyczyną
zagłady Sodomy i Gomory były: niegodziwości i nieokiełznana
rozpusta ich mieszkańców oraz przejawiany przez nich brak szacunku
i pogarda dla prawa i autorytetów. Sodoma i Gomora to biblijne
miasta zamieszkiwane przez ludzi występnych, nie respektujących
zasad religijnych a w szczególności wobec Boga. Bóg zamierzał je
zniszczyć, ale za namową Abrahama zgodził się, że daruje życie
jego mieszkańcom, jeśli wśród nich znajdzie się przynajmniej
dziesięciu sprawiedliwych. Nadzieje okazały się płonne. Bóg
wysłał do Sodomy dwóch swoich aniołów, którzy spędzili noc w
domu Lota. Zanim jeszcze poszli spać, mężczyźni z miasta otoczyli
dom Lota, by współżyć z jego gośćmi. Lot oferował im w zamian
swe dwie córki – dziewice, jednak oni odmówili. Wtedy zaryglował
drzwi domu. Kiedy nadal dobijali się do drzwi i chcieli je wyważyć,
aniołowie, którzy przybrali postać ludzką, porazili ślepotą
wszystkich owych mężczyzn. Oznajmili też Lotowi, by zebrał
wszystkich najbliższych w swoim domu, bo rankiem miasto ma być
zniszczone. Lot namawiał przyszłych zięciów, by to uczynili, oni
jednak uważali, że żartuje. Z nastaniem świtu aniołowie po
naleganiach chwycili Lota, jego żonę i dwie córki i wyprowadzili
za miasto. Potem nakazali, by uchodzili nie oglądając się za
siebie, by nie zginęli, i mają znaleźć schronienie w pobliskich
górach. Lot jednak uprosił Boga, by mógł udać się do
najbliższego miasta, Soar,
które nie zostało przez to zniszczone. Gdy tam dotarł, Jahwe
zniszczył miasta w całym okręgu - oprócz Sodomy i Gomory były to
Seboim,
oraz Adma (Księga
Powtórzonego Prawa 29:22). Żona Lota nie wytrzymała tej próby
i wbrew woli Boga obejrzała się. Natychmiast też zamieniła się w
słup soli .
Mała
z Wandą postać żony Lota widziały, stoi ONA jak słup soli nad Morzem
Martwym, chcesz, czy nie, ciarki przechodzą.
A
potem, mowa tu o pielgrzymce, było tak: Szybciutko wysiadamy z
autokaru, jest ósma rano, prosimy zabrać ze sobą kasę, ręczniki
i kostiumy kąpielowe. To ważny( zaprzyjaźniony z przewodniczką)
kurort, nie wolno pływać, bo grozi śmiertelnym zachłyśnięciem.
Dobra, wszak se jakoś poradzimy:). Sklep z produktami solnymi – jak
cię mogę, przebieralnie i toalety brudne – fujka :), wychodzimy
na plażę Morza Martwego. Jest ósma rano.
Najpierw widać
restaurację jakby, gdzie Żydzi na ceratowych obrusach ze smakiem
zajadają potrawy obiadowe. Wczorajsi chyba? No proszę Was, o ósmej
rano wciągalibyście frytki z befsztykiem z polędwicy wołowej?
Ja może tak, ale po uprzednim, co najmniej tygodniowym poście.
Zwyczajnie się obżerali! I tyle...
Morze
wygląda jak tłusty krupnik babuni. Bez fal. Na wierzchu jakiś
obtłuszczony kożuch. Wchodzimy do wody. Gorącaaa! Na stopach
muszą być wodne butki, bo inaczej poranisz się od ostrych solnych
kulek . Właśnie – to coś na dnie morza, to takie kulki solne,
podobne do naszych śnieżnych piguł, tyle, że ostre i twarde jak
nie wiem co!
Nie
chcę się zachłysnąć śmiertelnie.. Może udane będzie zaznanie
niezwykłej przyjemności kąpieli? Mała każe się fotografować,
jak leży z gazetą Elle na wodzie. Udaje że czyta, zaś naprawdę
woda unosi jej ciałko w pozycji poziomej. I super, do momentu, gdy
mnie słona woda trafiła w oko! Ależ nie fajnie, piecze!! Chcę się
popłukać ( znaczy oko) ale do prysznica kolejka na pół plaży :(
Drugi
prysznic popsuty, masakra! Płuczę więc oko swoją śliną - tu
przepraszam za nadużycie Państwa dobrego smaku. Ale pomaga. Wracam
do tej ohydnej wody pstrykać foty zadowolonym naszym pobratymcom z
Taby.
Refleksja
– co mi tam życia zostało – na pewno nie chcę z powrotem
zaliczyć Martwego Morza, tak. Do - Jeruzalem – to co innego, zawsze
i w każdych okolicznościach :)
Ps.
Kulki, no, piguły z Morza Martwego maleją z każdym dniem.
Utleniają się?
Łoo,
muszę zdążyć, zanim znikną, Państwu ulubionemu z portalu je
podarować! :) |